Friday 17 February 2012

PSL chce rozszerzyć dozwolony użytek

W poprawce do ustawy o ochronie praw autorskich zgłoszonej przez PSL czytamy:
„2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego, zarówno bezpośredniego, jak i pośredniego, istniejącego pomiędzy osobami w ramach ich kontaktów przy użyciu środków komunikacji elektronicznej w rozumieniu ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz.U. Nr 144, poz. 1204 z późn. zm.), w tym za pośrednictwem Internetu.”.
Nie jestem prawnikiem - więc to co poniżej to tylko takie rozważania laika. Już teraz ten dozwolony użytek osobisty jest bardzo szeroki w Polsce - w zasadzie można utwory udostępniać wszystkim znajomym i rodzinie - problem jednak, że zwolennicy mocnego copyrightu znajdują różne kruczki prawne które jakoby delegalizują takie działanie. Teraz intencja prawodawcy jest jasna - będzie można rozsyłać filmy, muzykę czy książki wszystkim których 'zafriendowaliśmy' na facebooku czy innej naszej-klasie.

A przy okazji: Łupią, ale kupią - artykuł w Polityce o alternatywnych modelach biznesowych - to już trochę nudne może być dla kogoś siedzącego w temacie - ale zawsze fajnie jak mainstream zauważy co my tutaj wymyślamy.

Update: Nie jest jasne czy takie zmiany będą kompatybilne z traktatami międzynarodowymi które Polska podpisała:

Conditions for exceptions and limitations
Concerning the conditions under which new exceptions and limitations to the right of reproduction can be created, the Bern Convention, the treaty that regu- lates copyright internationally, states in its article 9.2:
It shall be a matter for legislation in the countries of the Union to permit the reproduction of such works in certain special cases, provided that such repro- duction does not conflict with a normal exploitation of the work and does not unreasonably prejudice the legitimate interests of the author.
These conditions are known as the three-step test, the first step being that the ex- ception applies only in special cases, the second that it does not conflict with the normal exploitation of the work, and the third that it does not unreasonably pre- judice the legitimate interests of the author. These conditions apply explicitly to all exclusive rights since the TRIPS agreement of 1994,25 and were incorporated verbatim in European and national legislation in some countries. TRIPS strength- ened and globalized the application of copyright and patents, and critics de- nounced its provisions as extreme.26 However, the three-step test, if interpreted reasonably, as defended by many renowned legal scholars in a 2008 declaration (Collective 2008), would not prevent the recognition of new usage rights. The above quotation includes many qualifications that widen the range of conditions under which the criteria can be deemed fulfilled: “normal”, “unreasonably”, “le- gitimate”. In addition, it recognizes the sovereignty of legislators in individual countries to create usage rights, provided they respect certain rules. One can also doubt that some existing forms of media publishing and distribution clearly con- stitute “normal exploitation”. Is a form of exploitation in any way “normal” if it survives only by limiting the basic capabilities of human beings in a digital world (copying files, for instance), by organizing universal surveillance of personal communications, by criminalizing tools that are also used for legal purposes, and by threatening individuals with criminal sanctions for conducting activities that did not aim at personal profit and did not demonstrably hurt anyone?
z Sharing: Culture and the Economy in the Internet Age. I jeszcze:
European Copyright Directive of 2001,28 such that the latter lists ex- haustively, and hence limits, the possible exceptions and limitation to the rights of reproduction, communication and making available to the public.

Update: Centrum Cyfrowe krytycznie ocenia tą poprawkę.

Wednesday 15 February 2012

Piraci - odbiór społeczny.

Sporo sie mówi o tym, żeby nie nazywać ściągających piratami, bo piraci to są u wybrzeży Somalii, bo ta nazwa stygmatyzuje itp. itd.

Pozwoliłem więc sobie na mały eksperyment:

(foto Anna Ciecierska)

Reakcje uczestników seminarium Odbiorca, konsument, pirat. Uczestnik kultury w epoce cyfrowej reprodukcji były bez wyjątku pozytywne.

Piraci są cool!

Zresztą co się dziwić - jeśli samo Hollywood tyle zainwestowało w tą markę
Capt. Jack Sparrow

Thursday 9 February 2012

Nie dla copyright

Copyright jest anachronizmem nie dlatego, że wszystko powinno być za darmo - ale dlatego, że w dzisiejszych czasach egzekwowanie tego prawa wymagałoby nadmiernej ingerencji państwa w nasze życie.

Prawo copyright jest czymś zupełnie innym niż prawo własności. Jeśli kupuję samochód to nie po to, żeby innym ludziom coś uniemożliwić, tylko po to, żeby samemu móc się swobodnie przemieszczać. Inaczej jest z monopolem kopiowania który jest po to, żeby inni nie mogli kopiować. Jest to prawo negatywne, zabraniające czegoś nie dlatego, że ta czynność jest zła sama w sobie, tylko po to, żeby wymusić opłatę. Jeśli ktoś mi ukradnie samochód - to ja nie będę miał czym dojeżdżać do pracy - jeśli ktoś skopiuje, czy też jak to jest w polskim prawie 'udostępni', utwór objęty copyright - to samą tą czynnością nikomu szkody nie wyrządzi. Strata monopolistów w wyniku takiego działania jest możliwa - ale nie konieczna i nie jest bezpośrednio tym działaniem spowodowana. Wydaje mi się, że właśnie ta właściwość copyright jest powodem dla którego istnieje społeczne przyzwolenie na jego łamanie. Nie chcę dociekać na ile tłumaczenia kopiujących są racjonalizacją, a na ile są rzeczywiście usprawiedliwione i zastanawiać się nad wszystkimi poplątanymi przypadkami, ale faktem jest, że wśród osób aktywnie korzystających z internetu kopiowanie i udostępnianie nie jest niczym czego należałoby się wstydzić. To oczywiście nie jest usprawiedliwieniem łamania prawa, ale może być argumentem za jego zmianą. Zwolennikom copyright marzy się takie przeoranie świadomości społeczeństwa i wyplenienie tego 'złodziejskiego' nawyku - ale wydaje mi się, że będzie to skazane na porażkę tak samo jak podobne próby naszego poprzedniego systemu politycznego.

Narzędzia potrzebne do kopiowania i udostępniania każdy ma w domu, albo nawet w kieszeni, w komórce, którą ma zawsze przy sobie, sama czynność udostępnienia jest również trywialna. Skuteczne egzekwowanie prawa copyright, w obliczu społecznego przyzwolenia na jego łamanie i przy dzisiejszych możliwościach technicznych, wymagałoby kontroli państwa nad tym co robimy w najbardziej prywatnych sytuacjach. Oczywiście władza bardzo chętnie by się tym zajęła, bo władza lubi kontrolować, dlatego jak najbardziej na rękę jej są żądania korporacji medialnych w tym zakresie. Nie jest to jakiś pierwszy przypadek tego nieświętego przymierza między władzą a wielkimi koroporacjami i już chyba nikogo to nie dziwi. To co może dziwić to to z jakim zacięciem copyright bronione jest przez zwolenników wolnego rynku i minimalnego państwa jakby naprawdę wierzyli oni, że rozbudowa aparatu kontroli służy minimalizacji państwa, a wymuszany przez państwo monopol jest ideałem wolnego rynku.

Copyright jest niepotrzebną komplikacją prawa, niekompatybilną z dzisiejszą techniką. Powstało ono jako metoda kontroli publikacji przez państwo, a dzisiaj jego egzekwowanie wymagałoby przezwyciężenia społecznej niechęci i głębokiej ingerencji państwa w nasze życie prywatne. Wspieranie przez państwo takich czy innych modeli biznesowych powinno mieć jakąś granicę. Nie jest prawdą, że kultura i sztuka nie mogłaby funkcjonować bez copyright - przed konwencją berneńską powstało wiele wybitnych dzieł, a przemysł mody dzisiaj również pokazuje, że ochrona monopolu intelektualnego nie jest niezbędna. Mmożna też się zastanawiać nad innymi rozwiązaniami - ale to materiał na dłuższą notkę.