Thursday, 1 March 2012

Prawo które zabrania się dzielić

Jeśliby fabryki sprzedawały licencje na jeżdżenie samochodem i nazywały złodziejem każdego kto by pożyczył komuś swój samochód to przypuszczam, że takie prawo byłoby traktowane z podobnym lekceważeniem jak dzisiaj copyright. Jeśliby zdesperowane lobby producentów samochodów wymyśliło, że wobec tego trzeba poinstalować na drogach kamery rejestrujące kto i kiedy jakim samochodem jedzie to pewnie wywołałoby to jeszcze większy społeczny bunt niż ACTA. Oczywiście fabryki sprzedają nam samochody, a nie licencje na ich używanie - prawo własności i oparte na nim modele biznesowe są dla wszystkich w tym wypadku wygodniejsze. Może copyright i sprzedaż licencji na 'użytkowanie' utworów też dałoby by się zastąpić jakimś lepszym systemem - czymś co satysfakcjonowałoby twórców i nie wymagałoby totalnej inwigilacji naszych internetowych poczynań?

Copyright jest na kursie kolizyjnym z naszym najbardziej podstawowym instynktem pomagania sobie i myślę, że tego nie da się zmienić. Dopóki kopiowanie wymagało środków technicznych które państwo mogło kontrolować, siła państwa mogła utrzymywać fikcję własności intelektualnej. Była to bardzo użyteczna fikcja bo wolny rynek na którym można handlować prawami do utworów jest ekonomicznie wydajny - ale teraz postęp techniczny tę możliwość zlikwidował. Wracamy do świata w którym utwory są dobrami publicznymi (niezaznajomionych z tym ekonomicznym pojęciem zachęcam do kliknięcia w link). Alternatywą mógłby być świat w którym całość komunikacji elektronicznej jest kontrolowana przez państwo - to bardzo totalitarna wizja i mam nadzieję, że się ona nie ziści.

No comments:

Post a Comment