Tuesday 16 October 2012

Otwartość i jawność

Domyślnie wszystko w Partii Piratów powinno być jawne i otwarte, a niepublikowanie czegoś powinno być wyjątkiem i wymagać uzasadnienia:
  • Skoro żądamy tego od innych to sami też powinniśmy się do tego stosować - unikniemy oskarżenia o dwulicowość.
  • W ten sposób na sobie te żądania przetestujemy i przekonamy się na ile to jest praktyczne.
  • Będąc dobrze poinformowanym każdy chętniej się włączy w nasze działania.
  • Zdaje się, że to trzymanie wszystkiego w tajemnicy i tak nie jest zbyt skuteczne - skoro te demoniczne "leśne ludki" na tydzień przed samymi założycielami P3 wiedzieli o tym, że sąd odrzucił wniosek o rejestrację P3 (dla niezorientowanych - apelacja od tej decyzji została złożona wczoraj).
Poza tym oczywiście w mocy pozostają te wszystkie argumenty dla który wpisaliśmy punkt "Żądanie jawności działań władzy i wspieranie uczestnictwa obywateli w życiu publicznym" do naszych celów - uważamy, że to jest to bardziej etyczne i że otwarte i jawnie działające organizacje są skuteczniejsze.

Update: zmieniłem to co było wcześniej na 'leśne ludki', żeby było delikatniej.

Sunday 7 October 2012

'Partia Piratów' to nie jest brand!

Zbigniew Lukasiak aha - ok - ale dlaczego akurat chcesz się zajmować partią piratów w takim razie? skoro piracenie to Twoim zdaniem 'nie trafione', nie nadaje się do polskich realiów - to po co chcesz to mieć w nazwie?
Piotr Śmielak No i tu dochodzimy do konsensusu - bo nazwa zainteresowały się media (choć to było przy ACTA i zawiniła tu nie znajomośc dziennikarzy którzy poczxątkowo sądzili że protesty wywołała PP -ktora nie istniała - co ciekawe). Dlatego łatwo będzie zaistnieć medialnie z pozycji piratów. Ot i cała tajemnica.
z fejsa

Ideologia ruchu pirackiego nie jest wykuta w kamieniu, każda z partii powstających na całym świecie ma inny program i programy te zmieniają się, ewoluują. Po sukcesie niemieckiej Piratenpartei z bardzo szerokim i obejmującym wiele nie-internetowych kwestii programem nawet szwedzka Piratpartiet planuje rozszerzenie swojej polityki. Jednak partia piratów która nie zajmowałaby się prawami autorskimi czy prawem do prywatności nie byłaby partią piratów, z całej nazwy zostałby tylko pusty slogan, jakieś skojarzenie z buntem i niezgodą na status quo, bez celu i kierunku. Jeśli by taka partia powstała to nie tylko, byłoby to nie fair w stosunku do tych którzy wierzą w pirackie idee, ale też taka partia nie miałaby nic co łączyłoby ją w jedną całość. W Polsce, bezideową partię sprzeciwu już mamy, w postaci Ruchu Palikota, więc naprawdę trudno byłoby ten ewentualny szum medialny zamienić na popularność wśród wyborców, a liczne problemy niemieckiej Piratenpartei (z ktorych afera Julii Schramm jest jednym z najnowszych przykładów), podobnie jak wstrząsy targające Ruchem Palikota, pokazują co grozi partiom stawiającym na sam bunt beż żadnej idei przewodniej. Partia musi mieć jasny przekaz - a jaki może mieć przekaz partia której nazwa sugeruje jedno a jej działacze wierzą w coś innego.

Ale nie piszę tego przecież po to, żeby zniechęcić tych którzy by chcieli 'zagospodarować' tą chwytliwą nazwę, bo i tak to nic nie da - piszę to, żeby zachęcić tych którzy wierzą w pirackie idee. Przyłączcie się! Nie musi być nas wcale dużo - trzeba się tylko zorganizować, pokazać, że łączy nas coś innego niż pęd do władzy. Wierzę, że jest coś takiego i że jest to coś wykraczające daleko poza te trzy punkty oryginalnego programu szwedzkiej partii piratów, ale też będące konsekwencją tego samego sposobu myślenia. Jest to poszukiwanie czym ma być społeczeństwo informacyjne, jest to poszukiwanie nowego dyskursu w polityce. Zdaję sobie sprawę, że są to zbyt abstrakcyjne rzeczy, żeby wzbudzić zainteresowanie wyborców i że jeśli zamierzamy kiedykolwiek odnieść jakiś sukces przy urnie to trzeba będzie zbudować program w którym będzie coś na temat wcześniejszych emerytur, podatków i innych bardziej przyziemnych spraw. Wierzę, że jest to zadanie wykonalne, że nie zapominając o naszych ideach będziemy w stanie zająć się też i takimi sprawami - ale nie powinniśmy sobie za cel stawiać zwycięstwa w najbliższych wyborach, takie zwycięstwo mogłoby, ale nie musi być krokiem w kierunku tego co powinno być naszym prawdziwym celem - czyli społeczeństwo informacyjne oparte na realnych i sprawiedliwych podstawach.