Mieliśmy zmieniać system polityczny, a na razie to polityka zmienia nas, w dzieciaki wyrywające sobie zabawki. Słyszałem, że to tak jest w polityce - ale miałem nadzieję, że nasz hackerski etos i We believe in rough consensus and running code jednak coś znaczy. Konsensusu, nawet 'rough', na temat tak podstawowego dokumentu jak statut, nie zbudujemy ze środy na poniedziałek, nie mówiąc już o uzgodnieniu tych najtrudniejszych, chociaż najmniej merytorycznych, decyzji personalnych. Trudno zaakceptować taki pośpiech nie poparty żadną argumentacją poza "musimy to teraz zarejestrować, bo ja już nie wytrzymam'. Tak samo trudno zaakceptować działania tej drugiej grupy która zmarnowała mnóstwo czasu i dobrych chęci, bo przez pół roku, od czasu zrywu przeciw ACTA, ludzie się do nich zgłaszali - ale żadnych realnych działań nie było. Nawet strona www partii była tylko zaślepką z dwoma linkami - do twittera, na którym też nic się nie działo i do strony na Facebook na którym z rzadka jakieś info się pojawiało. Można się zastanawiać skąd ten brak zaufania do ochotników, szczególnie biorąc pod uwagę ewidentny własny brak czasu (a może i kompetencji) na zajmowanie się sprawami partii. A teraz ta grupa boi się o utratę brandu i chce także szybko zarejestrować partię z inną, choć podobną nazwą, najlepiej również w poniedziałek, żeby nie stracić uwagi mediów.
A przecież udało nam się przeprowadzić całkiem rzeczową debatę o celach partii, w której wzięli udział dyskutanci wyznający tak różne opcje polityczne jak libertarianie i lewicowcy i osiągnęliśmy kompromis! To teraz mamy się ścigać w zbieraniu podpisów?
Przepraszam, mieliśmy rozmawiać o ideach, nie o brandach!
Update: No i 'starzy piraci' złożyli do sądu papiery pierwsi, mimo kompromisu osiągniętego na spotkaniu rekoncyliacyjnym, jeszcze nie wiadomo co na to Poznań. Nie mam komentarzy.
No comments:
Post a Comment