Saturday, 15 September 2012

Milicja w Kaliningradzie zatrzymuje Małgorzatę i trzech kartonowych piratów

Jedyne, co może uratować śmiertelnie rannego kota – odezwał się kot – to maleńki łyczek benzyny – i, wykorzystując zamieszanie, przypiął się do okrągłego otworu w prymusie i napił się benzyny. Krew natychmiast przestała się sączyć spod jego lewej przedniej łapy... Kot poderwał się, żwawy i rześki, porwał prymus pod pachę, śmignął wraz z nim z powrotem na kominek, a stamtąd rozdzierając tapety wlazł na ścianę, mniej więcej po dwóch sekundach znalazł się wysoko nad wszystkimi i zasiadł na metalowym karniszu."
Po tym jak milicji nie udało się zaaresztować kota zabrali się za aresztowanie kartonowych piratów. Powód - nielegalne zgromadzenie.

Update: opublikowali nam to na PirateTimes :)

Saturday, 21 July 2012

Reaktywacja Partii Piratów - protokół rozbieżności

Zaangażowałem się ostatnio w reaktywację polskiej Partii Piratów. Muszę przyznać, że to strasznie wciągające - na pewno poświęciłem na to więcej czasu niż było to racjonalne - ale w końcu spotkałem się ze ścianą.

Mieliśmy zmieniać system polityczny, a na razie to polityka zmienia nas, w dzieciaki wyrywające sobie zabawki. Słyszałem, że to tak jest w polityce - ale miałem nadzieję, że nasz hackerski etos i We believe in rough consensus and running code jednak coś znaczy. Konsensusu, nawet 'rough', na temat tak podstawowego dokumentu jak statut, nie zbudujemy ze środy na poniedziałek, nie mówiąc już o uzgodnieniu tych najtrudniejszych, chociaż najmniej merytorycznych, decyzji personalnych. Trudno zaakceptować taki pośpiech nie poparty żadną argumentacją poza "musimy to teraz zarejestrować, bo ja już nie wytrzymam'. Tak samo trudno zaakceptować działania tej drugiej grupy która zmarnowała mnóstwo czasu i dobrych chęci, bo przez pół roku, od czasu zrywu przeciw ACTA, ludzie się do nich zgłaszali - ale żadnych realnych działań nie było. Nawet strona www partii była tylko zaślepką z dwoma linkami - do twittera, na którym też nic się nie działo i do strony na Facebook na którym z rzadka jakieś info się pojawiało. Można się zastanawiać skąd ten brak zaufania do ochotników, szczególnie biorąc pod uwagę ewidentny własny brak czasu (a może i kompetencji) na zajmowanie się sprawami partii. A teraz ta grupa boi się o utratę brandu i chce także szybko zarejestrować partię z inną, choć podobną nazwą, najlepiej również w poniedziałek, żeby nie stracić uwagi mediów.

A przecież udało nam się przeprowadzić całkiem rzeczową debatę o celach partii, w której wzięli udział dyskutanci wyznający tak różne opcje polityczne jak libertarianie i lewicowcy i osiągnęliśmy kompromis! To teraz mamy się ścigać w zbieraniu podpisów?

Przepraszam, mieliśmy rozmawiać o ideach, nie o brandach!

Update: No i 'starzy piraci' złożyli do sądu papiery pierwsi, mimo kompromisu osiągniętego na spotkaniu rekoncyliacyjnym, jeszcze nie wiadomo co na to Poznań. Nie mam komentarzy.

Sunday, 15 April 2012

Prasówka

W Wyborczej wywiad z Zygmuntem Baumanem:
Kiedy miałem 30 lat, nikomu do głowy by nie przyszło, żeby posądzać o kradzież kogoś, kto napił się wody z cudzej studni.
i dalej
Ale też nie jest tak, że ludzie cudzą muzykę sobie zabierają, kogoś jej pozbawiając czy choćby jej autorstwo sobie przypisując. Oni jej tylko słuchają. To nie jest więc odebranie komuś własności.
A kartkę dalej Wojciech Orliński:
Każdy jest panem swojej przeglądarki WWW i może w pełni sobie skonfigurować ją tak, żeby blokowała inwigilację. ... Niestety powtórzenie tego na smartfonie czy tablecie jest w najlepszym wypadku trudne, w niektórych zaś przypadkach zaś niemożliwe czy nielegalne. Aplikację Instagram dostajemy jako czarną skrzynkę.  Nie wiemy, co jest w środku,  i prawo niektórych krajów zabrania nam nawet próbować to sprawdzić.
Pan Orliński wielokrotnie się wypowiadał z lekceważeniem o linuksiarzach i Free Software/Open Source - ale chyba zaczyna zauważać  jakie są konsekwencje alternatywy.

Monday, 26 March 2012

Niemieccy piraci w ofensywie

Niemiecka Partia Piratów zdobyła cztery miejsca w parlamencie kraju Saary. To malutki 'land', ale wynik ten potwierdza hipotezę, że zwycięstwo piratów w Berlinie nie było jakimś przypadkiem. W przyszłym roku w Niemczech wybory do parlamentu związkowego - podobno sondaże konsekwentnie dają piratom ponad 5% potrzebne na przekroczenie progu wyborczego - a więc są duże szanse.

A kiedy zmobilizują się w końcu nasi krajowi piraci?

Uaktualnienie: Wygląda, że Wyborcza zauważyła zjawisko!. Fajny cytat z Der Spiegel:

W najbliższych miesiącach Piraci mają szansę niemal tak gruntownie przewrócić system partyjny w Niemczech, jak trzydzieści lat temu udało się to Zielonym

Monday, 5 March 2012

Co robić?

Zapytała władza. Odpowiedź społeczeństwa nie była zbyt odkrywcza i trochę nieskładna. Cynik by powiedział, że może o to chodziło - ale nie bądźmy cyniczni, może to dobry początek. Na pewno można ten kongres potraktować jako eksperyment i uczyć się na błędach.

I pamiętajmy: "Abstrakcyjnej prawdy nie ma. Prawda jest zawsze konkretna." (z tego samego klasyka).

PS Ale może byłem po prostu na złych panelach.

PPS Bardziej szczegółowe relacje: u polimerka: Kongres Wolności Internetu 2012: relacja z wydarzenia i Minakowskiego: [LIVE] Kongres Wolności w Intenecie

Thursday, 1 March 2012

Prawo które zabrania się dzielić

Jeśliby fabryki sprzedawały licencje na jeżdżenie samochodem i nazywały złodziejem każdego kto by pożyczył komuś swój samochód to przypuszczam, że takie prawo byłoby traktowane z podobnym lekceważeniem jak dzisiaj copyright. Jeśliby zdesperowane lobby producentów samochodów wymyśliło, że wobec tego trzeba poinstalować na drogach kamery rejestrujące kto i kiedy jakim samochodem jedzie to pewnie wywołałoby to jeszcze większy społeczny bunt niż ACTA. Oczywiście fabryki sprzedają nam samochody, a nie licencje na ich używanie - prawo własności i oparte na nim modele biznesowe są dla wszystkich w tym wypadku wygodniejsze. Może copyright i sprzedaż licencji na 'użytkowanie' utworów też dałoby by się zastąpić jakimś lepszym systemem - czymś co satysfakcjonowałoby twórców i nie wymagałoby totalnej inwigilacji naszych internetowych poczynań?

Copyright jest na kursie kolizyjnym z naszym najbardziej podstawowym instynktem pomagania sobie i myślę, że tego nie da się zmienić. Dopóki kopiowanie wymagało środków technicznych które państwo mogło kontrolować, siła państwa mogła utrzymywać fikcję własności intelektualnej. Była to bardzo użyteczna fikcja bo wolny rynek na którym można handlować prawami do utworów jest ekonomicznie wydajny - ale teraz postęp techniczny tę możliwość zlikwidował. Wracamy do świata w którym utwory są dobrami publicznymi (niezaznajomionych z tym ekonomicznym pojęciem zachęcam do kliknięcia w link). Alternatywą mógłby być świat w którym całość komunikacji elektronicznej jest kontrolowana przez państwo - to bardzo totalitarna wizja i mam nadzieję, że się ona nie ziści.